Opublikowano

Chlebie powszedni

(sł. – Piotr Konczak, muz. – Michał Miotke)

Kapodaster: I

a D a
chlebie powszedni
C D
o który modlą się od tysiącleci
a
pokolenia mieszków kolumbów współczesnych

a C D a
czy ktokolwiek może cię dać
F G a
przecie dopiero zdobyty wywalczony wyorany wykuty
F G a
masz smak aromat barwę

a G a
módlmy się
a D a
módlmy się

a D a
pracę nam daj tobą owocującą
a D a
pracę znojną abyś sól kroplistą z nas
F G a
zebrał w swoim smaku
F G a
i słońce nad nami niech przy pracy świeci jasno
F G a
aby zaczyn zamieszać promieniem dla barwy
F G a
i spożywać ciebie daj nam w pokoju

Opublikowano

Nocą w sadzie

(słowa – Piotr Konczak, muzyka – Michał Miotke)

Kapodaster: V

a e d
szpalery rozczochranych gnomów
d a e a
stoją na straży nie wiem czego
a e d a d
w zastygłym powietrzu każdy krok tajemnicą

d a
srebrny rogalik
d a
na wysadzanym cekinami
d e a
obrusie nieba
d a
zbyt cienki aby odkryć
d a
zaszyfrowane ścieżki
d C e a
świat zamknięty wokół mnie
d a
śpi spokojnie w ciszy
d a
i tylko nie wiedzieć czemu
d C e a
jabłko czasem hałaśliwie zbiega ku ziemi

C d
pojmując nagle całą niestosowność mojej tu obecności
a
odwracam się
C
i widzę ciepły drogowskaz
d a
twoich okien mój domu

Opublikowano

Drapieżne noce

 

(sł.  Piotr Konczak, muz.  Michał Miotke)

a
Cała utkana z mgły,
F
we wspomnień paciorki odziana,
E
przychodzisz tu nocą gdy,
a G F G a
gdy trudno dotrwać do rana.

a
Noce są takie drapieżne
d
i nic nie brakuje dniom.
G
Ludzie niezmiennie troskliwi
E a
i ja, ja zmęczony tą grą.

Przy tobie wszystko jest proste.
Niczego grać nie muszę,
wiesz, że nie tytan ze mnie
i na ramieniu mam duszę.

Więc zostań tu trochę dłużej,
przejdź ze mną poza próg dnia.
Niech ranek nie znaczy żegnaj,
a dzień, dzień z tobą niech trwa.

Opublikowano

Sny

(sł.  Piotr Konczak, muz. Michał Miotke)

G C
Nocami być razem jest prościej,
h C G
we władzy ciała jest dusza,
D h
nic nas nie drażni, nie złości,
C D G
poważnych tematów się nie porusza.

D G
Zamykam oczy i biegnę po łące,
D C G D
biegnę do ciebie wśród snów,
h C
roztrącam trawy i kwiaty pachnące,
D C G
wiem, nie zabraknie mi tchu.

Zamykam oczy i gaszę słońce,
biegnę do ciebie łąką snów
wiem co mi powiesz w końcu,
bo we śnie nie braknie nam słów.

Nocami być razem jest prościej,
we władzy ciała jest dusza,
nic nas nie drażni, nie złości,
poważnych tematów się nie porusza.

Tak biegnąc do siebie we śnie,
na jawie błądzimy wokół wciąż,
myślimy, że jeszcze za wcześnie,
boimy się słów żona, mąż.

Biegniemy do siebie w lustrach snów,
na jawie coraz bardziej odlegli,
wstydząc się kilku prostych słów
nigdzieśmy nie dobiegli.