a C G a e a e
Muszę wstawać do pracy już o wczesnym świcie
najpierw wynoszę sprzęty która ona we mnie
znowu poustawiała nocą wierząc święcie
że sprzęty to u nogi miłości kotwice
muszę z całym korzeniem wykarczować fotel
z niego tylko rośnie jej we mnie obecność
wytropić skrawek ciepła jej ręki na stole
książkę spod jej dotknięcia wyjmuję jak trotyl
d E a
baczę też by na którejś nie prześlepić ścianie
F E a
pajęczyny skrytego przede mną cierpienia
F E a
oddechu w używanej przez nią filiżance
a gdy już wszystko zbędne usunę policzę
wówczas szyba jej okna do mnie przylatuje
ażebym miał do czego przytulić policzek