Opublikowano

Jesteś

(sł. Bogdan Loebl, muz. Michał Miotke)

Kapodaster: II

e D
Jest pod skośną nawałnicą dachu
D7 e
miejsce wznoszenia konstrukcji ciała
e D
miejsce wznoszenia konstrukcji ciała
D7 e
od pionu piszczeli aż po czułe ułożenie głowy
a G
jest miejsce snu w które wchodzisz srebrnie
F E
w sukience z powietrza

i zanim
pochylone dłonie ścian
dotkną skóry mej twarzy
i ulica
którą mieliśmy iść
zwinie się jak pęknięta struna

Opublikowano

www

(sł. Piotr Konczak, muz. Patryk Wendrowski)

Kapodaster: II

e D e D
A któż zabroni mi widzieć cię taką
e D e
Daleką i przez to idealną
Zwiewną, ulotną, nieznaną, niewiadomą
Sennie nierealną

Obraz znany ze zdjęć
Ułożony ze słów splątanych w sieci
Ale wierzyć kto mi zabroni
Wszak w bajki wierzą dzieci

Opublikowano

O wczesnym świcie

(sł. Bogdan Loebl, muz. Michał Miotke)

a C G a e a e  
Muszę wstawać do pracy już o wczesnym świcie
najpierw wynoszę sprzęty która ona we mnie
znowu poustawiała nocą wierząc święcie
że sprzęty to u nogi miłości kotwice

muszę z całym korzeniem wykarczować fotel
z niego tylko rośnie jej we mnie obecność
wytropić skrawek ciepła jej ręki na stole
książkę spod jej dotknięcia wyjmuję jak trotyl

d E a
baczę też by na którejś nie prześlepić ścianie
F E a
pajęczyny skrytego przede mną cierpienia
F E a
oddechu w używanej przez nią filiżance

a gdy już wszystko zbędne usunę policzę
wówczas szyba jej okna do mnie przylatuje
ażebym miał do czego przytulić policzek

Opublikowano

Confiteor

(sł. Edward Stachura, muz. Patryk Wendrowski)

e a h
Bosi na ulicach świata
C G D
Nadzy na ulicach świata
e a h e
Głodni na ulicach świata
Zgroza i nie widać końca zgrozy
Zbrodnia i nie widać końca zbrodni
Wojna i nie widać końca wojny

H
Zagubieni w dżungli miasta
e
Obojętność objęć straszna
H
Bez miłości, bez czułości
e E7
Bez sumienia i bez drżenia
a H7
Bez pardonu wśród betonu
e D C
Na kamieniu rośnie kamień
a h e
Manna manna narkomanna
a h e
Dokąd idziesz po omacku
a h e
Dokąd idziesz po omacku
a h e
Dokąd idziesz…

I nie słychać końca płaczu
Jedni cicho upadają
Drudzy ręce umywają
Coraz więcej wkoło ludzi
O człowieka coraz trudniej
Moja bardzo wielka wina!
Moja wina
Moja bardzo wielka wina!
Moja wina

Opublikowano

Chory

(sł. Piotr Konczak, muz. Michał Miotke)

a C G
Zachorowałem, zapadłem na miłość
a C G
Do drugiego, drugiego człowieka

a G a
Chcąc podać dłoń, Chcąc podać dłoń,
F C G
Spłoszyłem.

Odbiegli mnie wszyscy,
Więc teraz sypię
Okruszki myśli,
Aby was zwabić
Do mego karmnika!

Opublikowano

Pozwól

(sł. Bogdan Loebl, muz. Patryk Wendrowski)

d a
Pozwól mi być z tobą tu
d a G d
w cieple twym na skraju snów twych pozwól pobyć mi

pozwól wejść w twych włosów cień
pozwól, że w twym porcie łódź ma znajdzie przystań swą

głodno mi, więc nasyć mnie
chłodno mi, w zatoce dłoni twej się ogrzać daj

rzucił mnie tu sztorm mej krwi
pozwól, że w twym porcie łódź ma znajdzie przystań swą

F C G
zanim wstanie miasto już nie będzie mnie

pozwól mi tu z tobą być
póki znów nie stanie w progu białą stopą świt

mapę rąk i nóg twych znam
pozwól, że w twym porcie łódź ma znajdzie przystań swą

Opublikowano

Co możemy


(sł. Bogdan Loebl, muz. Michał Miotke)

Kapodaster: III
a
co możemy wnieść w to życie
e
nic prócz wiecznego strachu
D
przed zbliżającym się
e
młyńskim kamieniem dnia

co możemy wnieść w to życie
nic prócz wiecznego strachu
przed obracającymi się żarnami nocy

H7 e
spoceni mali stroszymy nasze zwiotczałe muskuły
H7 e
niczym pióra walczące ze sobą ptaki
H7 e
zdrożeni znużeni osłaniamy dłonią anemiczny płomyk wiary
D C
rachityczne źdźbło nadziei tlący się węgielek miłości
a H7
łudząc się że doniesiemy je

do drugiego człowieka zanim młyński kamień dnia i żarna nocy
nie zamienią nas w daty Od-Do

co z tego życia możemy wynieść
nic prócz wiecznego strachu
przed zbliżającą się niewiadomą
drugiego człowieka

Opublikowano

Narodziny świata

(sł. Edward Stachura, muz. Patryk Wendrowski)

d E a d E a
Oto pierwsze padły słowa: oto stało się!

d E a d E a
Każda rzecz ma raz początek czy kto chce czy nie!

E a
Rodzi się ziemi kula; rodzi się świat!

G E
Bezimienni wstają z mułu; idzie w górę las!

F G a G F
Rodzi się wąż i robak; rodzi się ptak!

d E a d E a
Co to będzie, jak to będzie, nie wiadomo nic!

d E a d E a
Kto już za kim cicho tęskni; nie wiadomo nic!

Suną chmury, grzmią pioruny – oto pada deszcz!
Pętla czasu się rozwija i do gardła lgnie!

Rodzi się życie nowe; rodzi się śmierć!
Człowiek stoi ponad wodą, własną zgłębia toń!
Rodzi się płacz i lament; rodzi się moc!

Ten się dźwiga, ten się garbi, w plecach stoi nóż!
Słońce wschodzi i zachodzi, nie przeszkodzi ból!

Beznadziejne są nadzieje, wiara, lęk i żal!
Starożytność, nowożytność, a za dalą dal!

Rodzi się ogień wieczny; rodzi się pleśń!
Przegrać – wygrać, kochać – gardzić, poza cieniem blask!
Rodzi się „nie” jak niemoc; rodzi się „tak”!

Walą serca, krwawią stopy, gońmy wiatr!

Opublikowano

Moje schody do nieba

(sł. Piotr Konczak, muz. Michał Miotke)

Kapodaster: V

e a
Znalazłem dziś moje schody do nieba

e a
Spiętrzone nad przełęczami, uwikłane w doliny,

e a
Tak wąskie, że nie wstąpiłem na nie,

e a
by ktoś idący z góry nie musiał zawrócić.

d a
Znalazłem wczoraj moje schody do nieba.

F E
Niezbyt okazałe, wąskie, niewygodne.

d a
Nikt po nich nie wchodził,

F E
to zrozumiałe – przecież są moje.

d a
Nikt też po nich nie schodził,

F E
to zrozumiałe – przecież są moje.

F E F E
Dziś spróbowałem wejść, ale nikt nikt po mnie nie wyszedł.

Opublikowano

Fikcja

(sł. Bogdan Loebl, muz. Patryk Wendrowski)

Kapodaster: III

a G a
Wróciwszy dziś do domu, nie zastałem domu

F0 E7 a
Sąsiednie domy trwały na swych stałych miejscach

F G C a
Mój dom w ziemi utonął? W niebo został wzięty?

h7/5 E7 (F0 E7 a)
Nie było jednak dołu, ani placu po nim.

Pukałem do sąsiadów, ale nikt mnie nie znał
Pytałem o rodzinę, nikt ich nie pamiętał
Domy na mej ulicy trwały w zwartym szyku
Nie było wśród nich miejsca dla mojego domu

Usiadłem na chodniku w miejscu mego progu
Wyjąłem chleb i rybę zdobytą dla domu
Żona i syn podeszli, ale poszli dalej
I pojąłem, że jestem tworem własnej fikcji